Zarówno lubelskie jaki i cała Polska stoi w obliczu narastającego problemu malejących zasobów wodnych wód powierzchniowych. Pomimo położenia w strefie klimatu umiarkowanego z silnym wpływem wilgotnych atlantyckich i polarnych mas powietrza, Polska, w tym także nasz region jest w ostatnich dwóch dekadach skromnie zasilana „z góry”. Powoli przyzwyczajamy się do cofniętych linii brzegowych jezior, płytkości nawet dużych rzek i okresowego zaniku nurtu wody w małych nizinnych strumieniach. Główną przyczyną aktualnej sytuacji jest kumulacja niekorzystnych zjawisk hydrologicznych (słabsze opady zimowe, brak pokrywy śnieżnej) oraz historyczne błędy w gospodarce wodnej. Obecny stan jest w dużej mierze konsekwencją błędnej polityki melioracyjnej, a głównie intensywnego osuszania terenów rolnych i leśnych prowadzonych w latach 60. i 70. XX wieku. Obecne trendy pogodowe i klimatyczne uwidoczniły nieprawidłowe zarządzanie wodą. .
Pogłębione rzeki prowadzą do przekształcenia krajobrazu całych pradolin
Dodatkowym, poważnym skutkiem wieloletnich prac hydrotechnicznych na rzekach (regulacji i pogłębiania oraz nadmiernego poboru piasku) jest fakt, że ich dna są obecnie zbyt nisko położone. To zjawisko ma podwójnie negatywny efekt:
- Zbyt szybki odpływ wody – rzeki działają jak kanały, ekspresowo transportując wodę do morza, zamiast zatrzymywać ją w zlewni.
- Obniżanie poziomu wód gruntowych w najbliższym otoczeniu cieku – zbyt nisko osadzone koryto rzeczne działa jak naturalny drenaż, odprowadzając wody gruntowe ze swojego najbliższego sąsiedztwa. To dodatkowo wysusza gleby w dolinach rzecznych i przyczynia się do zaniku terenów podmokłych.
W efekcie wysychają starorzecza, zanikają podmokłe łąki. Bagienne olsy i łęgi przekształcają się w zwyczajne lasy, często z dominacją gatunków obcych, w tym pochodzącego z Ameryki Północnej ekspansywnego klonu jesionolistnego.
Od osuszania do naturalizacji
Dziś wiemy, że nie jest już czas na dalsze osuszanie i regulację cieków wodnych. Priorytetem musi być naturalizacja – przywracanie rzekom meandrów, zwiększanie powierzchni terenów podmokłych i bagiennych, akceptacja dla naturalnych sezonowych rozlewisk. To właśnie naturalna retencja zachodząca w obszarach podmokłych jest najskuteczniejsza: magazynuje wodę niczym gąbka, potem zasila wody gruntowe. Bagna zatrzymują nadmiar wody w trakcie przyboru i powoli oddają w trakcie suszy.
Także rolnictwo i leśnictwo muszą zostać nakierowane na oszczędną gospodarkę wodną. Deszczowane w uprawach ogrodniczych należy zastępować nawadnianiem kropelkowym, rezygnować z upraw wodochłonnych. W prowadzeniu lasów gromadzenie wody przez naturalne leśne podmokłości oraz zwiększenie ilości martwego drewna w lesie powinno mieć priorytet nawet wyższy, niż produkcja drewna, tym bardziej, że lasy zasobne w wodę i wilgoć są odporniejsze na pożary i niekorzystne warunki środowiska. Niezastąpioną rolę w małej, naturalnej retencji odgrywają bobry. Ich tamy spowalniają odpływ wody, podnoszą poziom wód gruntowych i tworzą cenne buforowe zbiorniki.
W małej skali też można działać
Również w skali mikro można prowadzić działania chroniące zasoby wodne. Wody opadowe należy cenić i rozsądnie zagospodarowywać – starać się, aby jak największa ich część wsiąkała w podłoże, a jak najmniej wody odpływało kanalizacją burzową. Jeśli możliwe deszczówkę należy wykorzystywać do celów sanitarnych lub ogrodniczych oszczędzając tym samym wodę głębinową dostarczaną wodociągiem.
Tylko wspólne działania – od indywidualnego oszczędzania, przez ochronę naturalnych procesów, po politykę cofającą skutki drenowania rzek – pozwolą nam zabezpieczyć zasoby wodne Polski dla przyszłych pokoleń.



